Mam na imię Przemek, od kilkunastu lat pracuję jako nauczyciel i mieszkam w Gliwicach. Pochodzę z katolickiej rodziny. Moi rodzice przez całe życie chodzili do kościoła. Dbali też o moje katolickie wychowanie, chociaż nie wiem, czy swoją wiarę przeżywali bardzo głęboko. Ot, typowi polscy „niedzielni” katolicy. A jednak jestem im wdzięczny, bo to oni pierwsi nauczyli mnie mówić do naszego Pana.
Ze wspólnotą Odnowy w Duchu Świętym zetknąłem się po raz pierwszy pod koniec moich studiów. Wtedy większość moich kolegów z uczelni, którzy dotąd byli mi bliscy, ponieważ łączyły nas spotkania na zajęciach uniwersyteckich i wspólna nauka czy rozrywki, wyjechali do swoich domów, rozsianych po całym Śląsku. Nie bardzo wiedziałem, z kim mam teraz spędzać czas. Znajomi, z którymi razem chodziłem do naszego kościoła parafialnego Św. Antoniego w Gliwicach, zaprosili mnie na wyjazd na rekolekcje do domu rekolekcyjnego w Soli koło Rajczy. Wyjazd ten organizował nasz ówczesny proboszcz, Ksiądz Mikołaj Skawiński, który przez całą szkołę średnią był moim katechetą. Podczas wyjazdu do Soli od moich znajomych dowiedziałem się, że istnieje Odnowa w Duchu Świętym i że działa ona także w Gliwicach. Po powrocie z wyjazdu do Soli zacząłem bardziej interesować się działalnością Odnowy. Wkrótce zaproszono mnie na spotkanie modlitewne wspólnoty „Emanuel”, która wtedy spotykała się w budynku przy ulicy Łużyckiej w Gliwicach, gdzie teraz mieści się gliwicka Kuria Diecezjalna. Na spotkania wspólnoty chodziłem początkowo ze względów głownie towarzyskich. Od czasu do czasu bywałem u spowiedzi, przyjmowałem Komunię Świętą , jeździłem też na rekolekcje. Jednak, szczerze mówiąc, wiara i modlitwa osobista nie były wtedy moimi najmocniejszymi stronami. Rozmawiałem z wieloma świeckimi i duchownymi osobami z Odnowy, wiedziałem, że wiele z nich boryka się w życiu z rozmaitymi problemami, ale często myślałem wtedy, że ja jestem w lepszej sytuacji niż one. Ja miałem normalny dom, dwoje kochających rodziców, byłem młody, zdrowy, miałem pracę. Myślałem, że problemy takie, jak kłopoty moich znajomych, mnie nie dotyczą.
Niedługo potem jednak Pan zaczął mnie doświadczać. Na spotkaniach Odnowy poznałem dziewczynę i zaczęliśmy „chodzić” ze sobą. Myślałem, że wszystko to wstęp do wspaniałej miłości i że stworzymy parę, tak, jak wielu naszych przyjaciół. Niestety, nasze uczucie nie trwało długo. Po kilku miesiącach zaczęliśmy się kłócić i rozstaliśmy się. Miałem zranioną duszę i, niestety, nie umiałem znaleźć pocieszenia w wierze. Nie tylko przestałem chodzić na spotkania Odnowy, ale i w ogóle omijałem kościoły, bo wiara i praktyki religijne kojarzyły mi się wtedy wyłącznie z moją byłą „miłością”.
Ze stanu tego powtórnego pogaństwa wyszedłem dopiero kilka lat później, kiedy nowa wspólnota Odnowy w Duchu Świętym powstała przy naszej parafii. Była to wspólnota „Cedr”. W tej wspólnocie po raz pierwszy świadomie przeżyłem Seminarium Odnowy Życia Chrześcijańskiego i przyjąłem Jezusa jako mojego Pana i Zbawiciela. To wtedy, po przeżyciu Seminarium, moje życie w wierze zaczęło się zmieniać.
Niestety, wkrótce potem Bóg doświadczył mnie znowu. Zmarł mój ojciec. Mieszkałem teraz tylko z mamą. Zaczęło nam być ciężko, nie tylko pod względem materialnym. To wtedy zrozumiałem, że sam, czy nawet z pomocą innych ludzi, nie mogę w życiu niczego osiągnąć. Do tego, aby coś w życiu mi się udało, potrzebuję pomocy Jezusa, mojego Pana i Zbawiciela. Dopiero teraz doceniłem codzienną modlitwę osobistą. Regularnie czytam też Pismo Święte. W modlitwie oddaję Jezusowi każdy dzień, każdą sprawę. Moje życie, zdrowie, pracę, życie moich bliskich, moich przyjaciół.
Moja modlitwa płynie już od kilku lat i widzę w moim życiu jej efekty. Mimo, że nie żyją już moi rodzice, nie czuję się samotny. Od pięciu lat należę do wspólnoty „Moje w niej upodobanie” w Gliwicach. Wspólnota to osoby, które tak jak ja oddały w życiu wszystko Jezusowi. Te osoby są dla mnie wzorami do naśladowania a często też pomocą w codziennych trudnościach. Wierzę, że z pomocą Jezusowej Miłości osiągnę w życiu wszystko, o co proszę w modlitwie. Kiedy pod koniec studiów trafiłem do Odnowy w Duchu Świętym, myślałem, że to przypadek. Teraz wiem, że wtedy się myliłem.
Dla Jezusa nie ma przypadków!
Chwała Panu!
Przemek P.